











W swoim słynnym i kontrowersyjnym eseju (przez Michała Bristigera określonym niegdyś wręcz mianem „pamfletu”) Rzeczywiste obecności George Steiner zarzucał współczesnej kulturze humanistycznej wtórność – teksty rodzą teksty, brakuje kontaktu ze źródłami, ze sztuką żywą. Jesteśmy w owej wtórności uwięzieni. Jedyną formą recepcji dzieła, reakcji na dzieło, może stać się, według Steinera, inne dzieło (jak wtedy, gdy Franciszek Liszt dokonuje transkrypcji symfonii Beethovena i dramatów muzycznych Wagnera, tworząc tym samym, jak powiada eseista, „zbiór spełnionej, zrealizowanej krytyki”).
Opinia Steinera jest tyleż słuszna, co prowokacyjna i jednostronna. Bez odbioru – którego wcieleniami są rozmowa, krytyka muzyczna, refleksja publicystyczna czy naukowa – muzyka nie istnieje. Kontaktujemy się z nią dzięki słowom, niezbędnym dla trwania tej relacji pomiędzy kompozytorem, wykonawcą i odbiorcą, w paradoksalnym a jednoczesnym poczuciu, że język jest narzędziem niewystarczającym, wręcz nieodpowiednim do badania świata dźwięków. Zarazem, w istocie, nie ma równie pięknego i składającego hołd dziełu muzycznemu aktu jego percepcji, jak ten, gdy inny twórca buduje na nim lub wciela je w dzieło nowe i własne.
Chopinowskie Scherzo h-moll op. 20 nie jest w najmniejszym nawet stopniu związane z utworem innego kompozytora tak, jak to było w przypadku wyżej wspomnianych transkrypcji Liszta. Niemniej jednak godny uwagi i przekonujący jest wywód Hartmutha Kinzlera w artykule Beethovenowska metamorfoza Chopina. Przykład nieświadomego przetwarzania informacji muzycznej odnośnie do wpływu na skrajne części Opusu 20 pomysłów muzycznych wywodzących się z pierwszego ustępu tzw. małej Sonaty fortepianowej c-moll op. 10 nr 1 Beethovena. Tekst Kinzlera, w oryginale po niemiecku, został wydany po raz pierwszy w 1987 roku. Niniejsza pierwsza jego publikacja w przekładzie polskim dowodzi, że analiza autora nie straciła na aktualności.
Wspaniałym przykładem odbioru sztuki poprzez sztukę jest poemat Symfonia życia. Scena liryczna napisana na Setną Rocznicę Urodzin Beethovena pióra Deotymy, powstały w 1870 roku z okazji obchodów jubileuszu kompozytora w warszawskim Teatrze Wielkim. Utwór słynnej swego czasu poetessy został zapomniany od czasu swojej publikacji w 1898 roku i dopiero teraz, dzięki Irenie Poniatowskiej i z jej wprowadzającym komentarzem krytycznym, zostaje na łamach „Studiów Chopinowskich” udostępniony czytelnikom.
Nader duże znaczenie dla polskiej muzykologii ma – zamieszczone w niniejszym tomie naszego periodyku – obszerne studium Virginii Whealton na temat Wojciecha Sowińskiego. W kontekście szczególnie skromnych dotychczas wypowiedzi naukowych poświęconych Sowińskiemu tekst Whealton śmiało można określić mianem rewolucyjnego przełomu w refleksji nad dorobkiem tego ważnego niegdyś, a dziś niedocenianego kompozytora i badacza.